Obudziłam się około
4 w nocy. Dookoła otaczała mnie ciemność. I gdyby nie silne ramiona obejmujące
mnie w pasie nie czułabym się bezpiecznie. Rozglądałam się po pokoju. Czułam
się obca. To nie był mój świat. Nie moje życie. Nie wiedziałam co ze sobą
zrobić. W głowie pełno myśli. Tęskniłam. Nigdy bym nie pomyślała, że tak bardzo
mogę za nimi tęsknić. Dobijała mnie myśl że już ich nigdy nie zobaczę, że nigdy
nie usłyszę ich głosów. Dobijało mnie, że narobiłam im tyle zmartwień,
kłopotów, że przeze mnie wylali tyle łez. Nie byłam łatwym dzieckiem. Problemy
niemal na krok mnie nie opuszczały. Rozróby, pijatyki, afery, policja, sądy, wagary,
nie wracanie do domu na noc co zazwyczaj źle się kończyło. Czasem miałam
wrażenie że to problemy mnie szukają a
nie ja ich. W szkole dobrze się nie uczyłam. Moje zachowanie było co najmniej
naganne. Dzisiaj nie wiem, co na mnie tak wpłynęło, że zmieniłam się w taką
osobę. Kiedyś miałam marzenia, plany. Później jedynymi planami były imprezy, a
marzeniami pójść do szkoły bez kaca. Żałuję, że dopiero teraz to do mnie
dotarło, że musiałam stracić rodziców, żeby zrozumieć co robiłam. Żeby się
zmienić i dać dobry wzór młodszej siostrze.